sobota, 28 lipca 2012

Drogami i bezdrożami

Lato w pełni, ludzie na urlopach. Tkwię w biurze jak skazaniec i odmierzam czas od weekendu do weekendu, czekając na swoje wakacje.
W końcu przychodzi sobota i znowu tułamy się poszukując naszego MIEJSCA.
Ciekawe, jak to jest, że w ogłoszeniach wszystkie wyglądają atrakcyjnie. Więc oczywiście strrrasznie się nakręcamy (no, niech będzie - JA się nakręcam ;-))
A potem wychodzą na jaw starannie skrywane tajemnice.
Taki słup wysokiego napięcia, na przykład.
Mokradło. Albo bagienko.
Albo plaga kąsających owadów.
Ostatecznie może się okazać, że "dojazd 200 m drogą utwardzoną" oznacza konieczność porzucenia naszej terenówki pod cmentarzem i marsz pod górę polną ścieżką ;-) I perspektywę ciągnięcia prądu jakieś 700 m (40 złotych za każdy metr powyżej 200 m dodatkowo do opłaty przyłączeniowej) ;-)) Za to wody jest pod dostatkiem, ale zupełnie nieogarniętej ;-) A działka udaje "siedliskową"... 
Sprawdzaliśmy drogę dojazdową z obu stron... Panienki wypatrują Pana, który poszedł sprawdzić przejezdność ;-)


Ale ja tu o sprawach przyziemnych, a oprócz rozczarowań tak pięknie można się zachwycić!


Tymczasem leję wodę moim ogrodowym mutantom, które rozprzestrzeniają się po ogrodzie z szybkością światła...


i robię zapasy na zimę.
Och, królestwo za zimę! Albo choćby za kilka stopni mniej... ;-)
Ściskam lekko stłamszona upałem,
Wasza Inkwizycja




niedziela, 1 lipca 2012

Lato, a jakże ;-)

Chcielibyście zamieszkać w takim miejscu?
My myśleliśmy, że chcemy ;-) Trochę sprzeniewierzyliśmy się idei remontu ruinki i zaczęliśmy oglądać działki.
Pięknie, przepięknie! Łąki ukwiecone, mogące dostarczyć materiału na bukiety i wykarmić stadko kózek i koników ;-)   
Ale te eleganckie kwiatuszki zwiastowały...
...Trzcińskie Mokradła. Urocza nazwa ;-)  Obszar 'Natura 2000'. Megi pewnie byłaby zachwycona. Nasze panny też były ;-) My już oczyma wyobraźni widzieliśmy pomosty wiodące poprzez ekosystemy bagienne i miejsca do taplania się dla suczek...
Niestety, był jeszcze ON. Tego już nie mogliśmy ścierpieć...
No i nici z zakupu.
A w moim ogrodzie przyjemnie, mimo upału. Panienki dostały nowy basen ;-) Kwitną hortensje, pelargonie i róże. Roztacza się upojna woń gnojówki z pokrzyw  ;-) Rosną dynie, dojrzewają owoce, a leszczyny są obsypane orzechami...
 I moja wielka duma:
Orzech włoski, samosiejka!  Ma ze 4 lata, może 5... I proszę - już owocuje, i to jak! A podobno trzeba czekać całe pokolenie od posadzenia do orzechów... To chyba skutek podlewania pokrzywową gnojówką ;-)
Uff, ależ gorąco... Miejmy piękne lato! 
Ściskam czule ;-)